Pierwsza w Polsce chrestomatia współczesnych opowiadań chińskich, tłumaczonych przez sinologów, wprowadza w niezwykłą krainę od rozległych ziem Tybetu przez Shanxi po północno-wschodnie kresy ludu Oroczonów.
Literacka opowieść o tym świecie to często poetycki zapis obrazów przywoływanych z pamięci lub magiczna wędrówka w głąb historii i wyobraźni, w której mit miesza się z rzeczywistością. Jest w niej także miejsce na groteskę i szyderczy śmiech. Pobrzmiewa on w opowiadaniach o tradycji „żółtej ziemi”, odsłaniających świat zwierzęcych zmysłów i ludowej moralności chłopów. Słychać go także tam, gdzie kpi się z norm i ideologii „rewolucyjnych” Chin.
Autorzy opowiadań to w większości współcześni mistrzowie chińskiego słowa. Wśród nich Mo Yan - laureat literackiej nagrody Nobla - i Su Tong zyskali sławę na całym świecie dzięki ekranizacji swoich utworów (Czerwone sorgo, Zawieście czerwone latarnie).
W wypisach znalazły się wyłącznie utwory z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Wszystkie są ilustracją świadomego poszukiwania i odkrywania nowej poetyki, stylów i konwencji.
Zdębieliśmy, zdębieliśmy na minutę, a potem, wrzeszcząc chórem, rozprysnęliśmy się na cztery strony.
Łaciata świnia Żony wyniosła w pysku ludzką głowę. Kobiecą głowę z rozpuszczonymi włosami. Głowa była jeszcze całkiem świeża, bardzo blada, nie śmierdziała i nie pachniała, powiało od niej tylko zimnym powietrzem, od którego napięły się nam karki i wszystkie włosy stanęły dęba na głowie. (...)
Ludzie otaczali głowę niczym gwoździe przyciągane przez magnes, nikt się nie ruszał i nikt nic nie mówił. Niebo ciemniało w naszych oczach, był szesnasty dzień miesiąca według kalendarza rolniczego, wielki księżyc słał miękkie, czerwone promienie, oświetlał nasze twarze i plecy, oświetlał martwą głowę. Na martwej głowie skakały turkusowo-zielone cętki światła, a my nie mogliśmy oderwać od niej oczu. Ludzie tak stali, a świnie szalały pod światłem księżyca, wszystkie ze zjeżoną szczeciną, a kiedy usiłowaliśmy je przegonić, głęboko z gardeł wydostawało się im naszczekiwanie: hau, hau, hau! Przestaliśmy zwracać na nie uwagę.
- To nie jest głowa mojej siostry! Moja siostra uciekła z jednym więźniem z laogai, to nie jest głowa mojej siostry! - jego wycie tonęło w księżycowym blasku niczym zraniony karp opadający ku głębinie, nikt nie zwracał na niego uwagi.
(fragment opowiadania Mo Yana Twoje postępowanie nas przeraża, tłum. Małgorzata Religa)