Jak wygląda życie w Baku – z jednej strony wyjątkowo jak na świat muzułmański zsekularyzowanym, z drugiej – przeżywającym religijny renesans mieście?
„Życie codzienne w Baku” jest książką o mieszkańcach kaukaskiej stolicy, o ich zwyczajach i tradycjach, o codziennej etykiecie, ubiorze i mentalności. Opowiada o wpływach sąsiednich krajów, Iranu, Turcji, Rosji, które przez wieki współkształtowały kulturę azerską. Zawiera liczne fakty i obserwacje o przemianach, jakie dokonały się od czasu, gdy z małego, prowincjonalnego miasta portowego Baku zamieniło się w światowe centrum wydobycia i produkcji ropy naftowej i gazu ziemnego.
Ważną i ciekawą częścią książki są fotografie, które przybliżają czytelnikowi pełną kontrastów i paradoksów stolicę Azerbejdżanu – pomostu pomiędzy Wschodem i Zachodem.
Dobrosława Wiktor-Mach w latach 2007-2010 prowadziła w Polsce, Gruzji i Azerbejdżanie terenowe badania nad islamem. W 2010 roku uzyskała na Uniwersytecie Jagiellońskim tytuł doktora socjologii. Brała również udział w licznych projektach społecznych, m.in. w Belgii, Izraelu, Rosji i w Indiach. Opublikowała prace poświęcone społecznościom muzułmańskim w Polsce oraz w Gruzji (m.in. w „Hemispheres. Studies on Cultures and Societes”, „Forum Europejskim”, „The Caucasian Review of International Affairs”, „ISIM Review”).
Kłopoty z demokracją
Gdy podczas spaceru po bulwarze nadkaspijskim ze znajomym politologiem zdarzyło mi się pozazdrościć Azerbejdżanowi ropy naftowej, stwierdził on, że ropa przyniosłaby zapewne Polsce nowe drogi, ale odebrałaby demokrację. Określenie „ustrój demokratyczny” w odniesieniu do tej nadkaspijskiej republiki przechodzi przez gardło tylko rządowi, prezydentowi, prorządowym politykom i tym, którzy chcą się przypodobać rządzącym. Od momentu gdy 15 czerwca 1993 roku prezydentem republiki został Hejdar Alijew, władza jest nieustannie w rękach klanu nachiczewańskiego, jak nazywa się rodzinę prezydencką i ich współpracowników, którzy też pochodzą z Nachiczewana. Ten szczególny dzień został upamiętniony świętem państwowym, które jest wolne od pracy. Dzień 15 czerwca nazywany jest Dniem Ocalenia Narodowego, gdyż jak mówią stronnicy dynastii rządzącej, dzięki powrotowi do władzy Hejdara Alijewa udało się ocalić kraj od zagrażającej mu ponownie utraty niepodległości, zatrzymać postępujący chaos polityczny i kryzys gospodarczy.
Azerbejdżańska opozycja o demokratycznych aspiracjach, oczekująca rozległych zmian, nie jest w stanie dojść do władzy. Wiosna 2003 roku dała wielu ludziom nadzieję na duo oczekiwaną zmianę. Urzędujący prezydent, „ojciec narodu”, zemdlał nagle podczas ceremonii w szkole wojskowej w Baku i w lipcu trafił do zagranicznej kliniki na leczenie. Stan jego się pogarszał, ale zdążył jeszcze wydać dekret, na mocy którego jego syn, Ilham, został mianowany premierem. Opozycja i zewnętrzni obserwatorzy uznali kroki współpracowników Alijewa za próbę ustanowienia w Azerbejdżanie rodzinnej „monarchii”. Jesienne wybory prezydenckie, podobnie jak i wcześniejsze wybory, dzięki którym władzę zyskał Alijew senior, zostały przez organizacje broniące praw człowieka uznane za niedemokratyczne. Obserwatorzy OBWE i Rady Europy dopatrzyli się wielu nieprawidłowości podczas głosowania. Na ulice wyszli ludzie protestujący przeciwko fałszerstwom, jednak władza opanowała sytuację. Z zagranicy, w tym ze Stanów Zjednoczonych, szybko napłynęły gratulacje dla nowo wybranego prezydenta, co dla opozycji było oczywistym posunięciem związanym z interesami gospodarczymi. Wyniki następnych wyborów w 2008 roku zapewniły Alijewowi dalszą władzę prezydencką.
Ilham Alijew pozostaje w cieniu swojego ojca – poważnego, długoletniego gracza na scenie politycznej. Alijew senior zaczął wspinać się po szczeblach kariery jeszcze za czasów radzieckich, aż został mianowany szefem republikańskiego KGB i pierwszym sekretarzem KC Komunistycznej Partii Azerbejdżanu. Mimo tej komunistycznej przeszłości w dzisiejszym Azerbejdżanie pamięć Hejdara Alijewa jest czczona na każdym kroku. Wszędzie widzi się twarz lub sylwetkę ojca narodu, a tylko czasami pojawia się zdjęcie obecnego prezydenta. Portrety Alijewów, monstrualnych nieraz rozmiarów, zdobią biura, sklepy, punkty ksera, szkoły, apteki, gabinety urzędników. Gdy słyszy się o kolejnej instytucji, budowli, ulicy czy parku noszących nazwisko Alijewa, odnosi się wrażenie, że Azerbejdżan przekształcił się monarchię. Przy wejściach do metra oraz w przejściach podziemnych wywieszone są tablice ze „złotymi myślami” prezydentów, wypisanymi po azerbejdżańsku złotymi literami. Cytaty z ich wystąpień publicznych ozdabiają też pobocza dróg, stwarzając podróżującym nieustającą możliwość kontemplowania przemyśleń wielkich synów azerbejdżańskiego narodu.