Znaczenie i reperkusje złożonych problemów geopolityki 25 państw Śródziemnomorza zdecydowanie wykraczają poza granice tego regionu. Znajomość ich źródeł i charakteru jest kluczem do zrozumienia wielu rozgrywających się współcześnie konfliktów i napięć - od burzliwych relacji izraelsko-palestyńskich, poprzez podziały na osi umownie zwanej linią Północ-Południe, aż po toczące się z udziałem wielkich mocarstw walki na Bliskim Wschodzie. Tym, co stanowi o wyjątkowości tej pracy jest uchwycenie i opisanie zasady współzależności, dzięki czemu doskonale widać, że nawet odległe od basenu Morza Śródziemnego wydarzenia mają wpływ na politykę i sytuację 25 państw tego regionu. Wnikliwa analiza połączona z encyklopedyczną systematyką czynią z tej książki wyjątkowe kompendium wiedzy nie tylko o geopolitycznej sytuacji wszystkich państw Śródziemnomorza, ale też o przyczynach i przebiegu wielu współczesnych konfliktów, przesłankach rozmaitych, budzących kontrowersje decyzji strategicznych oraz perspektywach przyszłych kryzysów, w tym niepokojącego napięcia między światem Zachodu a światem islamu.
Yves lacoste (ur. 1929 r.), francuski geograf i historyk, urodził się w Fezie (Maroko) i tam spędził dzieciństwo. W latach 1952-1955 był profesorem w Algierze, potem wspólnie z Algierczykami brał udział w walkach o niepodległość. Od 25 lat inicjuje i prowadzi badania w zakresie geopolityki: jest autorem wielu prac naukowych na ten temat. Od 1976 roku redaguje czasopismo naukowe o charakterze geopolitycznym „Hérodote”.
Niebezpieczeństwa wynikające z karykaturalnej opozycji Północ/Południe w regionie śródziemnomorskim
W zespole śródziemnomorskim problemy są o wiele bardziej skomplikowane niż wskazywałby to klasyczny model Północ/Południe. I najpierw należy sobie zadać pytanie, czy systematyczne przeciwstawianie sobie dwóch fasad Śródziemnomorza nie prowadzi do karykatury o wiele bardziej złożonych sytuacji.
Przede wszystkim jeśli przyjrzeć się dokładnie – co się rzadko robi – konfiguracjom wybrzeży i ukształtowaniu powierzchni fasady północnej, okazuje się, że Półwysep Anatolijski jest jej częścią, o czym zazwyczaj woli się zapomnieć. Istotnie jego obrzeża południowe ciągną się na północ od równoleżnika, przechodzącego przez najdalej wysunięty na południe punkt Grecji, Sycylię i południową Hiszpanię. To stwierdzenie, które najczęściej poświęca się na ołtarzu systemu poszanowania modelu Północ/Południe, ma jednak olbrzymie znaczenie, gdyż zadaje kłam klasycznym dyskursom systematycznie przeciwstawiającym sobie dwie fasady Śródziemnomorza: północną, europejską i złożoną z krajów rozwiniętych oraz południową, wyłącznie muzułmańską, z wysokimi wskaźnikami przyrostu naturalnego i złożoną z krajów poddanych niegdyś kolonialnej dominacji, czyli fasadą krajów posiadających cechy zacofania. Reasumując, te ostatnie stanowią pod każdym względem przeciwieństwo fasady północnej, rzekomo obejmującej społeczeństwa chrześcijańskie i kraje gospodarczo rozwinięte o niskim przyroście naturalnym.
Przypadek Turcji, choć rzadko przywoływany, zadaje kłam dyskursom opartym na idei całkowitego kontrastu między dwoma fasadami Śródziemnmorza, gdyż stanowiąc część fasady północnej, społeczeństwo tureckie wyznaje islam, charakteryzuje się silnym przyrostem naturalnym, a gospodarka turecka nadal wykazuje cechy typowe dla krajów rozwijających się mimo podstawowego faktu, że Turcja nigdy nie była kolonizowana. Przeciwnie, Turcja była wielką potęgą śródziemnomorską do końca XIX wieku. W regionie śródziemnomorskim, gdzie opozycja Północ/Południe jest zazwyczaj uznawana za oczywistą i zupełnie podstawową, przypadek Turcji przeczy stosunkowi przyczynowości łączącemu jakoby kolonizację i zacofanie lub przynajmniej podaje go w wątpliwość.
Opozycja Północ/Południe czy kraj rozwinięty/kraj rozwijający się zgadza się zresztą z klasycznym dyskursem jedynie w części zachodniej Śródziemnomorza (chociaż Andaluzja czy południowe Włochy jeszcze dwadzieścia lat temu uznawano za zacofane). Niemniej jednak model Północ/Południe nie daje się w żaden sposób zastosować do wschodniego Śródziemnomorza, biorąc za przykład Grecję na północy i Egipt na południu. Imperium Osmańskie dominowało przez stulecia zarówno nad południem, jak i nad północą regionu, na Bałkanach, ale ten typ dominacji był bez wątpienia znacznie odmienny od panowania, jakie Francja narzuciła Maghrebowi, czy tego, które ustanowiła Anglia w Egipcie i na Bliskim Wschodzie.
Nie można powiedzieć, by model Północ/Południe nie odwoływał się do historii, zwłaszcza dziejów imperializmu kolonialnego i skutków tej dominacji dla społeczeństw Południa od XIX wieku. Przekonuje się nas, że ta dominacja przeszkodziła im w rozwoju gospodarczym i społecznym, co z kolei było początkiem późniejszego zacofania. Jednak w modelu Północ/Południe odniesienia do historii są szczególnie wstrzemięźliwe co do przyczyn, które zahamowały w XIX wieku rozwój (czy wręcz wywołały regres) społeczeństw europejskich zamieszkujących fasadę północną Śródziemnomorza. W przypadku Grecji czy Jugosławii taką przyczyną jest niewątpliwie długie podporządkowanie Imperium Osmańskiemu, ale w przypadku południowych Włoch, Andaluzji czy południowej Portugalii przyczyny stagnacji są o wiele mniej oczywiste. Historycy włoscy podkreślają konsekwencje podboju bogatego królestwa Neapolu przez Piemont i kapitalistyczną burżuazję Północy pod płaszczykiem włoskiego zjednoczenia (1861 rok), ale wyjaśnienia tego typu nie stosują się już do Andaluzji czy portugalskiego Alentejo, które od wieków stanowiły część królestwa Hiszpanii i Portugalii. Te południowe regiony nie były od samego początku zaniedbanymi peryferiami, gdyż tam właśnie rozgrywały się ostatnie epizody rekonkwisty, która odebrała Arabom ich najbogatsze ziemie. Potem to z południowych krańców Portugalii wyruszały ekspedycje morskie ku wybrzeżom Maroka, wzdłuż wybrzeży Afryki, po Indie i Brazylię, a znikąd indziej jak z Sewilli rozpoczął się podbój Ameryki i do Sewilli właśnie przez trzy stulecia płynęło amerykańskie złoto i srebro. Lecz skutki w tym wypadku paradoksalnie były negatywne.
Jakkolwiek było, w końcu XIX i początkach XX wieku te południowe regiony północnej fasady zachodniego Śródziemnomorza przedstawiały sobą marny widok. W 1945 roku Carlo Levi opublikował książkę Chrystus zatrzymał się w Eboli, której celem było pokazanie, że postęp zatrzymał się we Włoszech sto kilometrów na północ od Neapolu. Jego opisy ubóstwa odbiły się szerokim echem. Jeszcze gorzej było w Maghrebie, tutaj w latach 1944–1945 panował wielki głód, który pochłonął około miliona ofiar. Można by rzec, że te zacofane regiony śródziemnomorskiej Europy Zachodniej stanowiły gospodarczy i społeczny odpowiednik przeciwległego Maghrebu. Jednak oznaczałoby to lekceważenie skutków obcej dominacji kolonialnej oraz wielkich różnic w strukturze społecznej. Południe Półwyspu Iberyjskiego, czy to Andaluzja, czy portugalskie Alentejo, jeszcze dziś charakteryzuje się olbrzymią religijną i feudalną własnością, sięgającą czasów rekonkwisty, oraz masami robotników rolnych, zamieszkujących duże wsie. Takie duże osiedla bezrolnych chłopów znajdują się również na południu Włoch i na Sycylii obok latyfundiów, dawnych domen normańskich feudałów, którzy w Średniowieczu przepędzili Arabów.
W krajach Maghrebu, przed podbojem kolonialnym, struktury społeczne i polityczne były całkiem odmienne, gdyż ograniczały się, poza miastami, do organizacji typu plemiennego. W odróżnieniu od feudalizmu europejskiego, w którym prawo noszenia broni było przywilejem rodzaju kasty wojskowej – arystokracji (ten przywilej paradoksalnie przyczynił się do powstania burżuazji),wszyscy mężczyźni w Maghrebie byli uzbrojeni, umieli walczyć i, co do zasady, byli sobie równi. Stanowili część plemienia, z których każde opierało się na stosunkach pokrewieństwa i rozdzielało wspólne ziemie pomiędzy poszczególne rodziny. Taka organizacja polityczna nosiła wszelkie znamiona egalitaryzmu, będąc jednocześnie mechanizmem wojennym przeciwko sąsiednim plemionom. Europejscy zdobywcy umieli ciągnąć korzyści z tych plemiennych rywalizacji. Mimo kolonizacji i prywatyzacji ziem struktury plemienne nie zniknęły do końca i odgrywają jeszcze mniejszą lub większą rolę polityczną na przestrzeni od Maghrebu po Afganistan. Do tej kwestii jeszcze wrócimy (patrz rozdział poświęcony Maroku). Na długo przed kolonizacją struktury społeczne i polityczne obu fasad zachodniego Śródziemnomorza były zupełnie odmienne, a kolonizacja tylko te różnice pogłębiła.
Od pięćdziesięciu lat w Grecji, południowych Włoszech, Andaluzji i południowej Portugalii wzrost demograficzny jest bliski zeru, za to postępuje emigracja, a warunki życia znacznie się poprawiają na skutek rozwoju turystyki, spekulacji gruntami i europejskich środków pomocowych, gdyż te państwa śródziemnomorskie są częścią Unii Europejskiej. Dlatego dziś można pozornie bez problemu zastosować do Śródziemnomorza model Północ/Południe, ale przy jednoczesnym pominięciu milczeniem wschodniej części regionu śródziemnomorskiego i zapominając o biedzie, panującej na śródziemnomorskich półwyspach jeszcze kilkadziesiąt lat temu, nawet jeśli nie były nigdy kolonizowane (oraz o tym, że Grecja odzyskała niezawisłość ponad wiek temu).