Patronat medialny: Krytyka polityczna, Recykling Idei, Le Monde diplomatique
Zwolennicy analizy systemów-światów, której poświęcona jest niniejsza książka, mówili o globalizacji na długo, zanim powstał ten termin – ale nie jako o czymś nowym, lecz jako o czymś, co stanowi podstawę nowoczesnego systemu-świata od chwili jego powstania w szesnastym wieku. System ten ma swoją historię i jest wytworem społecznym, którego pochodzenie trzeba wyjaśnić, trwałe mechanizmy trzeba określić, a nieunikniony ostateczny kryzys – dostrzec.
Jednocześnie jednak Autor wierzy, że wyłonienie się tego modelu analizy jest wyrazem rzeczywistego protestu wobec głębokich nierówności systemu-świata, które stanowią charakterystyczną cechę polityczną naszych czasów.
Immanuel Wallerstein (ur. 28 września 1930 w Nowym Jorku, zm. 31 sierpnia 2019 w Branford) – amerykański socjolog, historyk i ekonomista. Pochodził z rodziny polskich Żydów. W czasie swojej kariery naukowej związany z ośrodkami w USA, Kanadzie i Francji. Zasłynął jako twórca jednej z najważniejszych perspektyw w naukach społecznych i historycznych - teorii systemów-światów, w której widać inspiracje humanistyką francuską (szkoła Annales), ale też pracami polskich historyków (m. in. Mariana Małowista i Krzysztofa Pomiana).
Media, a właściwie badacze społeczni, nieustannie nam powtarzają, że w świecie, w którym żyjemy, od lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku dominują dwa zagadnienia: globalizacja i terroryzm. Oba przedstawia się nam jako zasadniczo nowe zjawiska; pierwsze z nich niosące wielką nadzieję, drugie – straszliwe zagrożenia. Rząd Stanów Zjednoczonych wydaje się odgrywać kluczową rolę we wspieraniu pierwszego z nich i zwalczaniu drugiego, ale oczywiście jest to rzeczywistość globalna, a nie tylko amerykańska. U podstaw znacznej części tego rodzaju analiz leży hasło „TINA” (ang. There Is No Alternative, Nie ma alternatywy), głoszone przez Margaret Thatcher, która pełniła funkcję´ premiera Wielkiej Brytanii w latach 1979-1990. Mówi się nam, że nie ma alternatywy dla globalizacji, a jej wymogom muszą się podporządkować wszystkie rządy. Mówi się nam także, że jeśli chcemy przetrwać, nie ma alternatywy dla bezwzględnego wyplenienia terroryzmu we wszystkich jego wcieleniach. Obraz ten nie jest nieprawdziwy, ale pozostaje co najmniej niepełny. Patrzymy na globalizację i terroryzm jak na zjawiska zdefiniowane w ograniczonym czasie i zakresie i skłonni jesteśmy wyciągać wnioski równie efemeryczne, jak te przedstawiane przez gazety. Ogólnie rzecz biorąc, przy takim podejściu nie jesteśmy w stanie zrozumieć znaczenia tych zjawisk, ich pochodzenia, trajektorii, ani – co najważniejsze – tego, w jaki sposób wpisują się w szerszy porządek rzeczy. Mamy skłonność do ignorowania ich historii. Nie potrafimy złożyć w całość poszczególnych elementów i wciąż zaskakuje nas fakt, że nasze krótkoterminowe oczekiwania nie spełniają się.
Ile osób w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku spodziewało się, że Związek Radziecki rozpadnie się tak szybko i bezkrwawo? A ile osób w roku 2001 było w stanie przewidzieć, że przywódca Al-Kaidy, ruchu, o którym niewielu wcześniej słyszało, zaatakuje 11 września Twin Towers w Nowym Jorku oraz Pentagon, powodując tak ogromne zniszczenia? A jednak w szerszej perspektywie czasowej oba te zdarzenia stanowią część scenariusza, którego szczegółów mogliśmy nie znać z wyprzedzeniem, ale którego ogólne zarysy były dość przewidywalne.
Część problemu stanowi to, że badaliśmy owe zjawiska w ramach odrębnych kategorii, którym nadaliśmy specjalne nazwy – polityka, ekonomia, struktura społeczna, kultura – nie dostrzegając, że każda z nich jest w większym stopniu wytworem naszej wyobraźni niż rzeczywistości. Zjawiska, które analizowano w ramach owych odrębnych kategorii, są tak blisko ze sobą powiązane, że każde z nich zakłada pozostałe, każde z nich ma na pozostałe wpływ. Żadnego z nich nie da się zrozumieć bez wzięcia pod uwagę pozostałych kategorii. Częściowo problem polega również na tym, że w analizie tego, co jest „nowe”, oraz tego, co „nowe” nie jest, mamy skłonność do pomijania trzech ważnych punktów zwrotnych w dziejach naszego nowoczesnego systemu-świata: (1) długiego szesnastego wieku, w czasie którego nowoczesny system-świat wyłonił się jako kapitalistyczna gospodarka-świat; (2) rewolucji francuskiej 1789 roku jako wydarzenia na skalę światową, które odpowiada za dominację przez kolejne dwa stulecia geokultury tego systemu-świata, naznaczonej przez centrowy liberalizm; (3) Światowej rewolucji 1968 roku zwiastującej długą końcową fazę nowoczesnego systemu-świata, w której się obecnie znajdujemy, oraz podważającej centrowo-liberalną geokulturę spajającą system-świat.
Fragment rozdziału "Na początek: Zrozumieć świat, w którym żyjemy"